Kronika Wygnania

Kronika Wygnania

Wystawa "Najważniejsza rzecz" Briana Sokola

Co zabrałbyś ze sobą, gdybyś musiał opuścić swój dom i uciec do innego kraju? To zasadnicze pytanie ma charakter refrenu, jest jak powracająca fala, czasem ledwie bezgłośna, innym razem uderzająca z siłą sztormu. Wszystko zależy od tego, czy pytanie zadają jacyś inni, gdzieś indziej, daleko od bezpiecznego miejsca, w którym teraz jestem, czy też staje się ono problemem osobistym. To że należę do kilku wyjątkowych w historii mojego kraju pokoleń, dla których odpowiedź nie musi wykraczać poza retorykę, nie oznacza paraliżu wyobraźni. Współczesna humanistyka próbuje opisać zjawisko postpamięci. Współczesna biologia z pewną ostrożnością, ale nie bez należytej powagi, poświęca swoją uwagę genetycznej traumie. Psychologia (mniej lub bardziej ortodoksyjna - zob. Bert Hellinger) opisuje przypadki stłumienia i wyparcia, które mają wpływ na systemy rodzinne i symboliczne – w odniesieniu do całych wspólnot. Reasumując: obywatel tego kraju i jego historii na wystawie „Najważniejsza rzecz” Briana Sokola nie powinien mieć problemów z wyobrażeniem sobie mocy i fundamentalności tego pytania. O ile oczywiście nie przeszkodzi mu w tym skrajnie antyuchodźcza narracja polityczna, ewentualnie samo pole symboliczne, w którym ucieczka traktowana jest niemal na równi ze zdradą.

Ekspozycja zdjęć Sokola, amerykańskiego fotografa, który w 2013 roku z ramienia UNHCR zajął się dokumentowaniem wygnania, migracji, kryzysu uchodźczego jest drugim – nie mam co do tego wątpliwości – wydarzeniem takiej rangi w Katowicach po niedawnym szczycie klimatycznym COP24. Nie tak spektakularnym, oczywiście, w sensie medialnym  – na wernisażu nie pojawił się nawet sam autor (nie mówiąc już o decydentach politycznych, naukowcach i ekologach, którzy zjechali na szczyt), nikt też nie przestawił ruchu w mieście na kilka tygodni. Może tak powinno było się stać, gdybyśmy tylko zechcieli uznać, że jako widzowie, obserwatorzy ludzkiego dramatu wcale nie zachowujemy bezpiecznej i neutralnej pozycji. Zarówno COP24 jak i wystawa „Najważniejsza rzecz” wskazują na ten sam obraz przyszłości. W obliczu zmian klimatycznych będziemy świadkami masowej migracji, być może największej wędrówki ludów w nowożytnej historii. Zachwieje ona wszelkim porządkiem, który znamy. Naloty bombowe w Sudanie, wojna w Syrii, Irackim Kurdystanie i Angoli, prześladowania i publiczne egzekucje w Burkina Faso czy Kongo to konflikty polityczne, radykalnie ideologiczne, w rzeczywistości wywołane topniejącymi zasobami naturalnymi i dostępem do dóbr. Twarze Aboubacar, Alamina, Lumony, Fideline, Omara to są obrazy nieodległej przyszłości. Wirginia Woolf napisała kiedyś: „Gdy chodzi o oglądanie cudzego cierpienia, żadnego „my” nie wolno uznać za oczywiste. Dodam – żadnego „wy” również.

„Najważniejsza rzecz” miała swoją premierę w Gdańsku (otwarta została przez Pawła Adamowicza), zwiedziła również inne miasta, m.in. Kraków i Warszawę. W Katowicach portrety uchodźców, portrety „z wnętrza bezdomności”, jak niezwykle celnie określił to Piotr Zaczkowski, pojawiają się bodaj pierwszy raz w historii wystaw. Jest to wydarzenie wyjątkowe również z kilku innych powodów. Otóż Brian Sokol wielokrotnie przełamuje reguły współczesnego reportażu i fotografii dokumentalnej. Całkowicie unieważnia drugi i trzeci plan - jeśli przyjrzymy się fotografiom serwisów informacyjnych czy galeriom World Press Photo, zrozumiemy jak ważne jest tło dla oddania dramaturgii zdjęcia, tło konfliktu, a zarazem konieczny element kompozycji. Tymczasem Sokol niczym Diane Arbus w swoim cyrkowym cyklu (w szczególności w „Sword Swallower”) ustawia swoich bohaterów przed niedbale naciągniętą i udrapowaną, ciemną tkaniną, przed parawanem, drastycznie ogranicza ilość szczegółów, żebyśmy mogli całą swoją uwagę skupić na portretowanym. Przy czym, powtarzam, nie jest to typowe tło fotograficzne. Tkanina jest pół-transparentna. I często nie wypełnia całego kadru. Prześwituje przez nią jaskrawe światło i fragmenty scen obozowego życia. Bo też Sokol wcale nie zamierza swoją kroniką wygnania budować jakiejś piętrowej, czy chociażby „parterowej” iluzji. Wszystko jest tu tymczasowe – parawan, obóz dla uchodźców, nawet zainteresowanie fotografa. Jedynie bezdomność w tamtej rzeczywistości pozostaje faktem permanentnym.

Po drugie Brian Sokol przekierowuje część swojej (i naszej) uwagi z podmiotu na przedmiot. Taki jest zresztą koncept całej ekspozycji. Uchodźcy opowiadają o najważniejszych rzeczach, które kojarzą im się z dawnym i „nowym” życiem. Z domem i koniecznością porzucenia domu. Przedmioty zaś opowiadają o ich właścicielach. Wzmacniają tę opowieść. Przekierowanie uwagi ma więc charakter paradoksalny. Podmiot wskazując na przedmiot zyskuje więcej podmiotowości. Z tym aspektem ściśle łączy się kolejne „wykroczenie” poza regułę (np. niezaangażowania) i wynikająca dla nas nowość. Sokol nie tylko fotografuje uchodźców ale również wsłuchuje się w ich opowieści.  „Waga słów, szok fotografii” – tak brzmiał niegdysiejszy slogan reklamowy francuskiego tygodnika „Paris-Match”. Przywołuję go w tym miejscu, ponieważ znakomicie oddaje końcowy efekt wystawy. Zestawienie obrazów i fragmentów opowieści znowu służy wzmacnianiu podmiotowości i jednocześnie zanikaniu, wycofywaniu się autora z tego procesu. Sokol nie „szokuje obrazem” w sposób klasyczny dla reportażu wojennego. Nie ma tu miejsca na pornografię cierpienia i śmierci. Przeciwnie – jego bohaterzy są pogodni. Silni. W jakimś sensie nawet pogodzeni z losem. Fragmenty opowieści w sposób bardzo ogólny poruszają temat wojny i krzywd. To nie jest przypadek. Sokol zdaje się nas, Europejczyków, chronić przed eskalacją, jaką może wywołać obraz. Uchodźców chroni przed wykorzystaniem ich dramatu dla własnych celów, szanuje intymność tej opowieści. I znów – paradoksalnie – wzmaga efekt szoku. Wystawie „Najważniejsza rzecz” towarzyszy jeszcze jedna okoliczność. Amerykańska poetka,  Jenifer Toksvig napisała poemat rytmiczny na podstawie relacji uchodźców, a Cate Blanchett, ambasadorka dobrej woli UNHCR skrzyknęła znanych brytyjskich aktorów do jego publicznego odczytania. Materiał wideo towarzyszy ekspozycji. Polską wersję tego projektu będziemy mieli szansę zobaczyć i usłyszeć prawdopodobnie podczas obchodów „Dnia Uchodźcy” w czerwcu tego roku.


Powrót