Jarmark Bożonarodzeniowy
Zdjęcie jarmarku na katowickim rynku nocą

Jarmark Bożonarodzeniowy

Felieton Weroniki Górskiej

Do grona felietonistów Miasta Ogrodów dołączyła Weronika Górska – poetka, pisarka, krytyczka literacka i redaktorka. Zapraszamy do lektury felietonu autorki o katowickim jarmarku świątecznym.

 

W ostatnich latach zimy na Śląsku były niemal bezśnieżne, za to często sypało w Wielkanoc. W tym roku zima zaskoczyła Jarmark Bożonarodzeniowy, przykrywając miękkim puchem szarość krótkich, grudniowych dni, a poniekąd także ponure myśli o wojnie, pandemii, inflacji, ociepleniu klimatycznym. Rzęsiście oświetlony lampkami ledowymi i ośnieżony Rynek w Katowicach zamienił się na kilka tygodni w baśniowe miasteczko, gdzie duzi oraz mali mogą rozkoszować się szeroką gamą smaków i zapachów – zarówno tradycyjnych, jak i egzotycznych. Przy tym także zaznać odrobiny szaleństwa podczas przejażdżki diabelskim młynem (z jego szczytu znakomicie widać panoramę centrum miasta) czy jazdy na łyżwach (wejście na lodowisko jest darmowe, płaci się jedynie za wypożyczenie łyżew). Mróz sprawił, że zdecydowanie największym powodzeniem cieszą się na jarmarku gorące napoje – doprawione korzeniami grzane wina i nalewki, czekolada, kawa, herbata. Nie brakuje ciepłych przekąsek, od tradycyjnych pierogów, oscypków i bigosu, poprzez różne rodzaje frytek, aż po alzackie podpłomyki. Stoiska oferują też ogromny wybór słodkości, zarówno takich do zjedzenia na miejscu – owoce w czekoladzie na patyku, orzechy w cukrze – jak i takich, które można kupić do domu, na świąteczny stół lub do popijania i podjadania podczas oglądania ulubionego serialu – soki owocowe, wina, miody, pierniki, suszone figi i daktyle, a także turecka chałwa, baklava, lokum. Skusiłam się na ten ostatni przysmak, czyli wegańskie galaretki z owoców i orzechów. Zaopatrzyłam się też w zapas obłędnie pachnących herbat, z dodatkiem suszonych skórek pomarańczy, kandyzowanych kawałków ananasa oraz płatków kwiatów. Na jarmarku można kupić również świąteczne dekoracje, choinki oraz prezenty pod nie. Wybór bombek, świeczników, figurek aniołów, naczyń ze szkła i ceramiki oraz biżuterii jest ogromny. Często są to produkty wykonane ręcznie, o oryginalnym wzornictwie. Mnie, jak zwykle, przyciągnęły skarpetki. Spodobały mi się te nawiązujące do słynnych obrazów – na przykład „Krzyku” Edwarda Muncha – jak i te bardzo grube, z motywami bałwanów i reniferów. Jedyne, co doskwierało podczas jarmarku, to tłum, na który od pandemii chyba wszyscy mamy zmniejszoną tolerancję. Być może po prostu wybrałam tę samą porę na odwiedzenie katowickiego rynku, co większość mieszkańców aglomeracji – niedzielne popołudnie. Przypuszczam, że w tygodniu nie trzeba się przeciskać od stoiska do stoiska ani stać w kolejkach po grzane wino. Polecam zatem – o ile obowiązki pozwalają – wybrać się na jarmark w innym terminie niż weekend, by w pełni rozkoszować się jego urokami.

Weronika Górska
Jarmark Bożonarodzeniowy


Weronika Górska — autorka tomiku wierszy Rozsznurowywanie (Bytomskie Centrum Kultury, 2012) oraz baśni O górze, która wybrała się w świat. Przygody Małej Czantorii (Stapis, 2018), a także recenzji książek i filmów publikowanych m. in. w „Śląsku”, „SosnArcie”, „ArtPapierze”, „Migotaniach”. Opracowała wspomnienia Aleksandra Doby Na fali i pod prąd oraz Gerszona Majtelesa Od Wolbromia do Tel Awiwu (przy współpracy Ireny Benhamo). Redaktorka książek.

 

Fot. Dariusz Czapla, źródło zdjęcia - strona Urzędu Miasta Katowice (dostęp TUTAJ)

Powrót