Zdjęcie Karoliny i Dawida ułożone jak zakładka do książki

ŚWIATŁO OBRAZU PRZESTRZEŃ SŁOWA

O Śląskiej Scenie Literackiej

Śląska Scena Literacka powraca po miesięcznej przerwie i pierwszy raz w nowym 2024 roku z nową energią i pomysłami na przyszłość. W lutym do Miasta Ogrodów zaprosiliśmy dwójkę twórców tego samego pokolenia. Niby millenialsi, ale wyłącznie w metrykach, niby już „połączeni” z siecią i współczesnością, ale zadziwiająco wiele w ich literaturze odwołań do antyku lub secesji, żeby nie budziło to intersującego dysonansu. Wystarczająco jednak zuchwali i otwarci na nowe wyzwania. Literaturę traktują jako pole walki i obszar, w którym bez lęku o utratę sygnatury autorskiej można dokonywać wielkich zmian. Każda ich książka z osobna jest diametralnie inna (chociaż w wyraźny sposób opisuje te same obsesje). Wreszcie literatura dla nich nie jest jakimś radykalnym być albo nie być. To jest myślenie strategiczne, zrywające więzi z romantyzmem, nisko-misyjne, ale z perspektywy dzisiejszej bardzo ekonomiczne. Można dokonać wyboru medium, w sytuacji, kiedy najzwyczajniej w świecie – i w sztuce – brakuje chęci, idei albo zaczynają problemy z wypaleniem zawodowym. Można dokonywać przepływów, transferów danych i znaczeń, można ukryć się w jednej dziedzinie niczym w refugium i przeczekać moment niemocy. Karolina Kułakowska i Dawid Markiewicz działają aktywnie w obszarze sztuk wizualnych.

Sztuki wizualne są wszechobecne w ich powieściach i lirykach. I odwrotnie: płótna Kułakowskiej i zdjęcia Markiewicza są pełne dramatycznego liryzmu, są gotowymi opowieściami. Nie da się i wcale nie trzeba rozpatrywać ich z osobna. 

Nasza gościni w roku 2011 obroniła dyplom z malarstwa, ale pięć lat wcześniej wydała debiutancki arkusz „Sztaluga w oknie”. W kolejnych latach opublikowała tomy wierszy „Puste muzea” (2013), „Drugie cesarstwo” (2017), tom prozy poświęcony Oskarowi Kokoschce „Dziki marzyciel” (2021) oraz najnowsze liryki zatytułowane „Ascendent” w serii poetyckiej Biblioteki Śląskiej. 

Dawid Markiewicz również zaczynał arkuszami (m.in. „Ponury klaun puszcza latawce”), regularne książki poetyckie zaczął publikować od 2004 roku czyli od „Absyntu”, w kolejnym czasie ukazały się „Flashback” (2009), „Wieczna iluzja” (2011), i całkiem niedawno „Historia przestępczości zorganizowanej” (2021) oraz powieść „Pigmalion” (2023)

Nie mieliśmy oczywiście wystarczająco dość czasu, żeby omówić wszystkie wydane książki naszych gości, skupiliśmy się na ostatnich dwóch, trzech publikacjach każdego z nich. Również z tego względu, że zmiany o których pisałem wyżej, owa nieustanna transformacja, która jest również – przypominam – wpisana w formalny statut tych spotkań, uwidoczniły się w sposób szczególny właśnie w najnowszych pozycjach książkowych Kułakowskiej i Markiewicza.

W przypadku Karoliny Kułakowskiej można w zasadzie użyć formuły trójskoku (zapożyczam ją od Darka Nowackiego), gdzie każda jej książka poetycka (na dobrą sprawę „Dziki marzyciel” jest prozą poetycką) jest kolejnym, mocnym wybiciem, przy czym „Ascendent” jest tym finalnym „skokiem w nieskończoność”, w pełnię poetyckiego przekazu.

Transformacja u Dawida Markiewicza ma charakter bardziej subtelny; trzeba wziąć pod uwagę fakt, że dwie jego książki odrębne gatunkowo – „Wieczna iluzja” oraz „Pigmalion” są komplementarne na poziomie zaprojektowanej przestrzeni fabularnej – oba teksty są swoistego rodzaju medytacją na temat relacji miłosnej i utraty, są samym wnętrzem miłosnego dyskursu. Istotną zmianę wprowadza dopiero „Historia przestępczości zorganizowanej”.

Gdybyśmy mieli opierać się w tym miejscu na starej, strukturalistycznej formule świata przedstawionego, to w jakiejś mierze i części swoich realizacji dwójka autorów wykreowała podobny świat: hermetycznie bezpieczne asylum, w którym można przeczekać wszystkie niepewności świata zewnętrznego. Trochę jest to taka artystowska medytacja, którą znamy z ostatnich filmów Jima Jarmusha – z „Patersona” i „Tylko kochankowie przeżyją”.

Możemy mieć wrażenie, że piękno zbawi świat, ale już na pewno zbawi związki, w których żyją powołani do życia bohaterowie. Ale Markiewicz do swojej sielanki (wcale nie aż tak idealizowanej) wprowadza nieco antycznego fatum i robi się ciemniej. Poważniej. Pigmalion jednak okazuje się Orfeuszem i traci swoją Laurę/Eurydykę, ponieważ – jak zawsze – wybiera wspomnienie zamiast bycia, literaturę zamiast praktyki życia. Kułakowska opisując związki Oskara Kokoschki pokazuje kobiety, które płacą najwyższą cenę za bycie muzami swoich geniuszy (niech nas nie zwiedzie tytułowy „marzyciel”, książka jest przede wszystkim o kobietach Mahlera, Kokoschki, Schiele, Klimta, Loosa), ostatecznie przesterowuje swoją historyczną opowieść na współczesną lirykę konfesji, rozprawiając się z kulturą przemocy i tanią popkulturą, która ten system podtrzymuje. 

Drugą przestrzenią wspólną jest obraz. Wizualność. Plastyczność form, wyrazów, waloru, umiejętność komponowania planów i wypełniania go barwami i odcieniami barw. Oraz fotograficzna, reporterska statyczność kadru. W „Historii przestępczości zorganizowanej” Markiewicz tworzy bardzo przekonującą literacko galerię amerykańskiego (tego północnego jak i południowego) półświatka, serię portretów mafiozów, narcotraficantes, handlarzy, którzy opowiadają – trochę nawet na wzór „Umarłych ze Spoon River” Grahama Mastersa – historię swojej zwyczajności; relacjonują swoje dni (czasem ostatnie), codzienne rytuały, pozy, obsesje. Kułakowska jest „plastyczna” od pierwszego do ostatniego tekstu w książce – pisze tak jak Kokoschka malował – z dominantą zimnych barw, ekspresyjnie i werystycznie – chociaż czasem bliżej jej jednak do weryzmu Schielego. 

Gdybyśmy spróbowali stworzyć listę polskich poetów i poetek, pisarzy i pisarek, jednocześnie tworzących sztuki wizualne (malarstwo, grafika, fotografia, sztuki przestrzenne), proszę i wierzyć – lista byłaby bardzo krótka. To niezwykle rzadkie zjawisko, niemal niespotykane. Choć warto przypomnieć nazwiska: Jacek Dehnel, Grzegorz Strumyk, Jan Wołek, Wojtek Wilczyk, Bianka Rolando. We wszystkich wypadkach transfer znaczeń z jednego pola do drugiego odbywa się płynnie i z zyskiem zarówno do wartości obrazu jak i jakości słowa. 

Radek Kobierski

 


Powrót